To paciorki jednego różańca, naczynia połączone. Tylko abolicja - karanie nie klubów, ale ludzi - zapewni Ekstraklasie S.A. pewność, że ma nieśmierdzący towar dla kupców praw do transmisji. I tylko wtedy zarządcy ligi będą mogli żądać za nią wysokiej ceny. Dziś mrzonki o sumie 150 milionów złotych wyglądają jak skok na kasę. Dlatego nie może dziwić, że z pierwszego przetargu nic nie wyszło. Źle się dzieje i źle się stało, że Ekstraklasa S.A. sprzedaje kota w worku.
Nie udało się wypalić żelazem korupcji, a PZPN zamiast uczestniczyć w wyjaśnianiu śledztw, staje się w coraz większym stopniu przedmiotem zainteresowania prokuratorów. Stąd nowatorski pomysł na abolicję, która ma uratować przed degradacją Zagłębie Lubin, Widzew, a może i inne kluby. I utrzymać do sprzedaży produkt pod nazwą piłkarska ekstraklasa. I tak pieniądze po raz kolejny mogą zaciążyć nad sprawiedliwością.
A może nie należy się przejmować tym, co będzie w przyszłym sezonie, a rozpędzić cały PZPN, ukarać kluby, nie przejmować się tym, że Ekstraklasa S.A. nie będzie miała czym handlować. Zacząć wszystko od początku. Dla dobra kibica. Mrzonki? Przed świętami ludzie marzą o prezentach. Ja o takim.