- Szacujemy, że zakup tych urządzeń powinien nam się zwrócić w ciągu dwóch lat. Dzięki nim zmniejszona zostanie ilość papierów, które są w obrocie w Sejmie - tłumaczył zalety wprowadzenia tabletów wiceszef Kancelarii Sejmu Jan Węgrzyn. Tymczasem jak sprawdziliśmy, posłowie w swojej pracy nadal chętniej niż z kosztownych iPadów korzystają z tradycyjnie drukowanych materiałów. Na komisjach sejmowych próżno wypatrywać w ich rękach elektronicznych cacuszek. Widać natomiast stosy papierów i słychać szelest nerwowo wertowanych kartek z przepisami.
Sytuacja diametralnie zmienia się jednak w sali plenarnej. Choć tu zamiast do pracy tablety wykorzystywane są do zabicia nudy. Gry internetowe w czasie obrad, oglądanie zdjęć i serfowanie po sieci podczas głosowań to ostatnio popularne rozrywki na Wiejskiej. Niechęć posłów do roboczego wykorzystywania tabletów, które zafundowaliśmy im z naszych podatków, stara się tłumaczyć wiceprzewodniczący Sejmowej Komisji Regulaminowej Jerzy Budnik (61 l.). - Niektórzy pewnie ciągle nie mogą się do nich przyzwyczaić. Natomiast z tego co się orientuję, wielu preferuje tradycyjne druki, bo mogą na marginesach robić notatki... - twierdzi. Nie lepiej więc było kupić im górę długopisów?