"SE": - Jak pani przyjęła informację o zatrzymaniu Radovana Karadżicia?
Dubravka Ugresić: - Ja w ogóle zapomniałam o jego istnieniu. Po tym wszystkim zamówiono u mnie artykuł o nim, a ja poczułam się zmieszana, bo przecież jego sprawa już dawno powinna być załatwiona.
- Teraz Karadżić trafi przed oblicze sądu w Hadze. Kto cieszy się z tego najbardziej?
- Dla nikogo nie jest to radością. Szukanie go zbyt długo trwało - bliscy ofiar już stracili nadzieję na jego schwytanie; oczywiście na ulicach Sarajewa wiwatowano, wierząc, że w końcu zostanie osądzony i prawda zwycięży. Ale czy tak się stanie? Sądzić należy natychmiast. Czy osądzenie staruszka, który był nazistowskim zbrodniarzem i udało mu się skutecznie ukrywać przez całe życie, można uznać za sukces i powód do radości? Ale abstrahując od radości, na pewno wystąpiło inne uczucie, którym jest odraza. Odraza na myśl, że mógł się ukrywać tak długo tylko dlatego, że korzystał z pomocy wielu ludzi zapewne zrzeszonych w jakiejś organizacji, być może będących członkami państwowych służb - chociażby takich jak policja. Straszne jest to, że w Serbii faszyzm wciąż cieszy się poparciem.
Dubravka Ugresić
Jedna z najbardziej znanych chorwackich pisarek, znawczyni problemów byłej Jugosławii.
Ma 59 lat