„Polska uzbrojona w śmigło bezrobocia", „Nie ma zgody na niszczenie naszych miejsc pracy" – takie m.in. transparenty nieśli uczestnicy Biało- -Czerwonego Marszu Milczenia zorganizowanego przez związkowców z PZL-Świdnik. Manifestowali w ten sposób swoje oburzenie i rozgoryczenie decyzją MON, które w przetargu na śmigłowiec dla polskiego wojska wybrało francuską maszynę Caracal, natomiast odrzuciło black hawka z PZL Mielec i AW149 z PZL-Świdnik.
Nie damy odstrzelić Świdnika
Pochód wyruszył sprzed bramy głównej zakładów i przemaszerował w całkowitym milczeniu ulicami miasta. Nie było towarzyszących zwykle takim manifestacjom megafonów, okrzyków czy skandowania haseł, tylko przejmująca cisza. W tłumie powiewały narodowe flagi i biało-czerwone baloniki. Wyróżniały się wielkie transparenty z napisami: „Bronek mówi, że Polskę wspiera, a francuskie śmigłowce wybiera" i „Nie damy gajowemu odstrzelić Świdnika". Związkowcy przyjechali z dwiema taczkami, na których siedzieli ludzie w maskach Bronisława Komorowskiego, Ewy Kopacz i Tomasza Siemoniaka. Wielu uczestników marszu po apelu związkowców przyszło w biało- czerwonych strojach, by zamanifestować, że polski interes narodowy powinien być dla rządzących najważniejszy. W demonstracji wzięli udział mieszkańcy Świdnika i ich rodziny. Byli i obecni pracownicy PZL-Świdnik, bezrobotni, a także młodzi ludzie, którzy mieli nadzieję na pracę w zakładach.
Przeciw nieuczciwym praktykom
– Postanowiłam wziąć udział w marszu, bo nie zgadzam się z wynikiem przetargu – mówi nam Honorata Inglot, pracująca w PZL Świdnik, matka samotnie wychowująca dwoje dzieci. – Nikt się tego nie spodziewał, teraz boimy się zwolnień. Straciliśmy ogromną szansę na rozwój naszych zakładów, miasta i całego regionu. Liczyliśmy na nowe miejsca pracy, mówiło się nawet o dwóch tysiącach w razie wygranej. Cieszyliśmy się, że młodzi ludzie nie będą musieli wyjeżdżać za granicę. Sama wychowuję dwóch synów. Od zawsze interesują się samolotami i myślą o tym, żeby pójść w ślady mamy– wyjaśnia pani Honorata.
– Nie poddajemy się i na razie walczymy o unieważnienie przetargu. Uważamy, że wybór MON nie był merytoryczny, a wykluczenie naszej oferty było niezgodne z prawem. W dodatku w trakcie trwania przetargu MON zmieniało kryteria, tak by jak najlepiej dostosować je do oferty Caracala – tłumaczy Tomasz Kasperski, wiceprzewodniczący Międzyzakładowej Komisji Solidarności. – Resort zarzuca nam, że nie będziemy w stanie dostarczyć maszyn do 2017 r. – dodaje związkowiec. – Tymczasem pierwsze śmigłowce AW149 mogłyby trafić do armii w wymaganym przez MON terminie. Byłyby to maszyny szkoleniowe, które do 2019 r. zastąpiłyby samoloty w pełni dostosowanej do potrzeb wojska (??kor). Cały czas ze strony resortu padają stwierdzenia, których nie możemy zweryfikować, bo dotyczą informacji zastrzeżonych. Dlatego domagamy się unieważnienia przetargu i dopuszczenia do prób wszystkich trzech śmigłowców – mówi Kasperski.
Związkowcy uważają, że Świdnik byłby zwycięzcą przetargu, gdyby w nieuczciwy sposób nie wyeliminowano go z procedury przetargowej. Dlatego mechanizm przetargu powinien być zbadany przez NIK, prokuraturę oraz specjalnie do tego powołaną sejmową komisję śledczą.
TOMASZ KASPERSKI,
wiceprzewodniczący Międzyzakładowej Komisji Solidarności:
– Uważamy, że wybór MON nie był merytoryczny, a wykluczenie naszej oferty było niezgodne z prawem.
W trakcie trwania przetargu MON zmieniało kryteria, tak by jak najlepiej dostosować je do oferty Caracala.
____