W świecie biegle mówi w nim 30 osób. Hamlikjy Wåjnaht ån glylyklikjy Nojy Jür

i

Autor: Facebook/ZR „Wilamowice” Przed wrześniem 1939 r. wilamowskim posługiwało się ok. 2 tys. osób

W świecie biegle mówi w nim 30 osób. Hamlikjy Wåjnaht ån glylyklikjy Nojy Jür!

2018-12-18 6:45

To język zaliczany do grupy wymierających. Jeszcze mówią w nim w Wilamowicach (Wymysau), miasteczku wciśniętym między Oświęcimiem a Bielskiem-Białą. – Mam nadzieję, że wymysiöeryś nie stanie się językiem martwym – wierzy jego nauczycielka i prezes Stowarzyszenia „Wilamowianie” Justyna Majerska-Sznajder (25 l.).

Skąd taki język w Polsce? Hipotez jest kilka. Albo Wilamowice założyli w XIII w Flamandowie albo Niemcy. Mówi się, że swoje trzy grosze w dziele powstawania etnicznej enklawy dołożyli również Szkoci. – Dla ok. 30 osób wilamowski jest pierwszym językiem. Dość zaawansowanych w nauce jest 30 osób. Wymysiöeryś, czyli wilamowskiego, uczy się na poziomie podstawowym 40 osób. Ok. czterysta osób wykazuje się bierną znajomością języka, to znaczy rozumieją, co się do nich mówi, ale nie potrafią odpowiedzieć po wilamowsku – wylicza pani prezes, z zawodu i z zamiłowania etnograf.

Na przełomie XX i XXI w. w 3-tys. miasteczku wilamowskim biegle władało ponad pół setki mieszkańców. Wówczas w Wilamowicach gościła delegacja z Holandii. Pozamawiali po swojemu z babciami, a one z Holendrami po wilamowsku. I się rozumieli. Niedawno, informuje prezes Stowarzyszenia „Wilamowianie”, badania nad wilamowskim zakończyli naukowcy z Uniwersytetu Warszawskiego i Uniwersytetu Londyńskiego. – Przed wrześniem 1939 r. wilamowskim posługiwało się ok. 2 tys. osób. Po wojnie uznano ich za... Niemców, więc wilamowski był zakazany. I choć dziś mówi nim niewiele osób, to i tak znacznie więcej językiem karaimskim. A nim mówią w Polsce... dwie osoby! – podkreśla nauczycielka wilamowskiego.

Ginący język, naukowo: etnolekt, kultywuje i nie da mu odejść w zapomnienie Regionalny Zespół Pieśni i Tańca „Wilamowice”. Występują w strojach wilamowskich. Nie mają wsparcia finansowego z Warszawy. Starają się, by wilamowski nie stał się językiem martwym. Na własny rachunek z pomocą gminy prowadzą swoje misję. Tanie to nie jest, bo samych spódnic w regionalnej modzie było siedemnaście! Typowy strój kobiecy składający się z sześciu spódnic, tyluż czepków, kaftana, gorsetu, białej koszuli i fartucha. Taka tradycja ginącego folkloru. – Jak po wilamowsku brzmi: wesołych świąt Bożego Narodzenia i szczęśliwego Nowego Rok? Hamlikjy Wåjnaht ån glylyklikjy Nojy Jür ! – życzy naszym Czytelnikom Justyna Majerska-Sznajder.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki