Rzeszów. Willowa dzielnica jednorodzinnych domów. To tutaj mieszka szef klubu Polskiego Stronnictwa Ludowego. Posiadłość polityka robi ogromne wrażenie. Sam dom 350 metrów kwadratowych - to nowoczesna posiadłość, która zachwyca swoim przepychem. Do tego wysokie ogrodzenie, monitoring i... czujny gospodarz. Kiedy widzi naszego fotografa, pyta w żartach, czy przypadkiem nie jest z Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
Buremu do śmiechu nie jest
Dwa tygodnie temu funkcjonariusze Biura właśnie w jego domu szukali sztabek złota jako dowodu w śledztwie dotyczącym afery podkarpackiej. - W moim domu nie ma złota, diamentów, szafirów. Gotówka nie leży w moim domu, nie mam żadnego sejfu - zapewniał Bury w ostatni piątek w Sejmie. Oprócz domu przeszukano również m.in. biuro poselskie polityka i jego sejmowy pokój. Przeszukań dokonano w ramach śledztwa dotyczącego korumpowania urzędników oraz biznesmenów z Leżajska oraz powoływania się na wpływy m.in. w resorcie infrastruktury i rozwoju.
Przeczytaj też: Jan Bury: Nie gromadziłem sztabek złota!
Jak dotąd w wyniku działań Centralnego Biura Antykorupcyjnego na Podkarpaciu zatrzymano przedsiębiorców z paliwowej spółki Maante i przedstawiono zarzuty korupcji. Przyznali się do zarzuconych im czynów i złożyli obszerne wyjaśnienia. Rola, jaką miałby odegrać w aferze poseł Bury, śledczy cały czas weryfikują. - Nie jestem oskarżony. Nie mam zarzutów. W Polsce każdy ma prawo do domniemania niewinności - bronił się w Sejmie szef klubu Polskiego Stronnictwa Ludowego.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail