Wach został odwołany ze stanowiska 30 grudnia 2010 r. Jak ustalił "Super Express", obowiązuje go trzymiesięczne wypowiedzenie oraz roczna odprawa z tytułu zakazu konkurencji. Na jego konto przez ponad rok wpłynie 300 tys. brutto. (200 tys. zł netto). Okazuje się jednak, że oprócz tych pieniędzy Wach będzie nadal zarabiał w spółkach powiązanych z PKP.
Były szef PKP stoi na czele dwóch rad nadzorczych spółek związanych z kolejami. - Od listopada 2007 r. w PKP Cargo, a od grudnia 2010 w spółce "Dworzec Polski" - informuje nas Łukasz Kurpiewski, rzecznik PKP. Za zasiadanie w obu radach nadzorczych Wach dostaje w sumie ok. 7 tys. zł miesięcznie.
Naszymi informacjami oburzeni są politycy opozycji. - Minister Grabarczyk, odwołując prezesa Wacha, powinien pozbawić go również funkcji członka rad nadzorczych. Odwołanie miało być karą dla prezesa. A wychodzi na to, że pan Wach na osłodę dostał nie tylko odprawę, ale także dalszą możliwość pracy w spółkach powiązanych z PKP - ocenia wiceszef Sejmowej Komisji Infrastruktury Wiesław Szczepański (51 l., SLD).
Zapytaliśmy wczoraj Ministerstwo Infrastruktury, dlaczego Wach nie został odwołany z rad nadzorczych. Resort nie potrafił nam odpowiedzieć i odesłał nas do PKP.