- Do cholery, pokażcie mi tego, któremu wyrwano paznokcie! - atakował w Sejmie ten członek delegacji esbeków polskich, zaproszonych do Sejmu przez SLD w ramach kampanii obrony przywilejów emerytalnych pracowników PRL-owskiej bezpieki.
- Brawo, Władek - upajał się mocą słów bohatera i ich jasnym przesłaniem szwagier. - Lać takich w mordę.
To prawda. Władek, bo tak go nazywają wszyscy na jego Dolnym Śląsku, potrafi uderzyć. I mocą słowa, i pięścią, bo bokser z niego zawołany. I chciałoby się siłę własną do jego ręki dołożyć. By cios w bezczelnego esbeka był skuteczny. Władek ma prawo do takich zachowań, bo prawdziwe tortury w więzieniach widział, a niektórych pewnie i doznał.
I nie rozumiem tylko, jak te okrzyki bojowe mają się do jego chęci stawiania pomnika generałowi Jaruzelskiemu, który może i pośrednio rozkazy esbekom wydawał.