"Super Express": - Jak pan ocenia zmianę na stanowisku szefa Kancelarii Prezydenta RP?
Bogdan Zdrojewski: - Z reguły nie oceniam nominacji prezydenta, jak i premiera. Wyznaję zasadę, że zwierzchnik ma prawo dokonywać takich zmian, jakie uważa za stosowne, gdyż to on ponosi odpowiedzialność za własny urząd.
- Dla naszych Czytelników odejdzie pan od tej zasady...
- Zrobię wyjątek, bowiem z Władysławem Stasiakiem od wielu lat łączy mnie osobista znajomość. Pamiętam go z wyborów w 1990 r., startował do samorządu Wrocławia i jako jeden z nielicznych nie dostał się.
- To nie brzmi zbyt imponująco...
- Ale tylko, jeżeli nie znamy powodu porażki. Po pierwsze, był bardzo młody, po drugie - i najważniejsze - nie miał w sobie żadnej zaborczości politycznej, a bez niej nie da się wygrać kampanii wyborczej. Zamiast tego był niezwykle skromny i kulturalny - odnosiłem wrażenie, że przeprasza za to, że o cokolwiek się ubiega. Wówczas był pozbawiony asertywności.
- Czy posiadł tę cechę, a jednocześnie nie utracił tego, co tak łatwo zbrukać - szczerości i szlachetności?
- Od tego czasu - stopniowo - zdobywał różne doświadczenia, wyróżniając się dużą skłonnością do działań koncyliacyjnych. Chyba każdy, kto go zna, zgodzi się ze mną: zawsze dąży do zgody, a nie do wojny.
- Piękną laurkę odmalował pan najbliższemu współpracownikowi prezydenta, którego z pana partią - PO - nie łączy przecież miłość.
- Dodam jednak nieco szarości, bo jest coś, co niepokoi. Władysław Stasiak zbyt często zmieniał miejsca pracy. Wszak nie jest obojętne, czy pracuje się w warszawskim Ratuszu, NIK, Biurze Bezpieczeństwa Narodowego czy w Kancelarii Prezydenta RP. To nie pozwala na uzyskanie wysokich zdolności kompetencyjnych i organizacyjnych. A warunki, w których przyjdzie działać nowemu szefowi Kancelarii, są specyficzne. Oto mamy do czynienia z nominacją na rok przed wyborami - czyli na czas szczególnie wymagający dużej sprawności i determinacji. Każdy Polak powinien być zainteresowany tym, żeby Kancelaria Prezydenta działała sprawnie - nie jestem tu wyjątkiem.
- Jeżeli sondaże się sprawdzą - Lech Kaczyński wyprowadzi się z Krakowskiego Przedmieścia. Władysław Stasiak nie utopił swojej kariery?
- Sytuacja zawiesza poprzeczkę wysoko. Ale jestem przekonany, że nie wykona żadnego ruchu dyskredytującego go osobiście.
- Minister Stasiak deklaruje ukazanie nowego - w domyśle: prawdziwego - wizerunku prezydenta.
- W tym zdaniu kryje się niezamierzona krytyka prezydenta - a chyba nie o to ministrowi chodziło. Stwierdzenie po czterech latach prezydentury, że oblicze prezydenta w rzeczywistości jest inne, nie przedstawia głowy państwa w dobrym świetle.
- Poprzedni szef Kancelarii publicznie krytykował osobowość prezydenta i styl jego pracy.
- Prawdziwą przyczyną szarpania się prezydenta i jego Kancelarii jest uwikłanie w bieżącą politykę. To przekłada się na notowania Lecha Kaczyńskiego.
- Czy pod rządami nowego ministra poprawią się relacje między Pałacem Prezydenckim i PO?
- Władysław Stasiak ma predyspozycje, aby poprawić je przynajmniej w kilku kwestiach, choć głównego mechanizmu polityki prezydenta nie zmieni. Ważne jest, aby próbować separować bieżące - naturalne w końcu - spory polityczne od koniecznej współpracy, która służy dobru państwa.
Bogdan Zdrojewski
Minister kultury i dziedzictwa narodowego, b. przewodniczący klubu parlamentarnego PO, b. prezydent Wrocławia