- Lech Wałęsa uczestniczył tylko w mszy żałobnej, która odbyła się dzień wcześniej. Na pogrzeb nie przyszedł, bo podobno miał jakieś ważne spotkanie. Była za to jego żona Danuta - mówi Irena Jankowska (74 l.), siostra bliźniaczka zmarłego księdza. W czasie walki z komunistyczną władzą i już po odzyskaniu w 1989 roku niepodległości księdza Jankowskiego i jego parafię w Gdańsku odwiedzały głowy największych państw świata: prezydent USA Ronald Reagan, kanclerz Niemiec Helmut Kohl i premier Wielkiej Brytanii Margareth Thatcher. Z księdzem lubili też się pokazywać polscy politycy, wykorzystując jego sławę. Ale wśród czterech tysięcy żałobników uczestniczących w sobotnim pogrzebie z trudem można było dostrzec znane twarze.
Rząd reprezentowała jedynie minister edukacji Katarzyna Hall (53 l.). Z kolei w imieniu Prawa i Sprawiedliwości przyszedł poseł Jacek Kurski (44 l.). Nie było byłego premiera Leszka Millera (64 l.) i przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Jerzego Buzka (70 l.), którzy tak chętnie spotykali się z księdzem Jankowskim.
W mszy, którą celebrował metropolita gdański abp Sławoj Leszek Głódź (65 l.), wzięli udział m.in. prezydent Gdańska Paweł Adamowicz (44 l.), Marian Krzaklewski (60 l.), Andrzej Lepper (56 l.) oraz dyrektor Radia Maryja o. Tadeusz Rydzyk (65 l.).
- Żegnaj, rycerzu Rzeczpospolitej. Byłeś i jesteś ikoną Solidarności - mówił w kazaniu abp Głódź. - Nie mam żalu do tych, którzy nie przyszli. To ich sprawa. Mój brat na pewno by im wybaczył - mówi smutno siostra Prałata.