Na pierwszy rzut oka ten wypadek wcale nie wyglądał poważnie. Okazało się jednak, że życie napisało dla 18-letniej Darii najczarniejszy z możliwych scenariusz.
Miał być romantyczny wieczór we dwoje
Dochodziła godz. 17, gdy razem ze swoim chłopakiem Piotrem K. (23 l.) dziewczyna jechała w stronę pobliskiego Rybowa. Chcieli wspólnie spędzić ten wieczór. Byli już niemal u celu podróży, gdy przed auto wybiegł pies.
Piotr gwałtownie wcisnął hamulec, a po okolicy rozniósł się pisk opon. Ten manewr okazał się tragiczny w skutkach. Chłopak nie zapanował nad pędzącym autem i golf, którym jechała para, wypadł z drogi. - Zjechał na prawe pobocze i uderzył w drewniany płot - mówi sierż. sztab. Agnieszka Wójtych, rzecznik prasowy komendy.
Sztacheta przebiła dziewczynie szyję
To, co wydarzyło się potem, przypomina sceny żywcem wyjęte z najstraszniejszych horrorów. W ułamku sekundy drewniana sztacheta oderwała się od płotu, przeleciała przez otwarte okno auta i wbiła się w siedzącą na miejscu pasażera Darię. Polała się krew... tak obficie, że dziewczyna wykrwawiła się w męczarniach. Medycy, którzy przyjechali na miejsce, nie mieli już najmniejszej szansy na uratowanie nastolatki.
- Kierowca był trzeźwy, ale nie miał uprawnień do kierowania autem - powiedziała nam sierż. sztab. Agnieszka Wójtych. Poinformowała też, że policja sprawdza, czy to faktycznie pies zmusił Piotra do gwałtownego hamowania. Wszystko po to, by dowiedzieć, się czy to niedoświadczenie kierowcy, czy też okrutny zbieg okoliczności zadecydował o tym, że Darii dziś nie ma wśród żywych.
To, co wydarzyło się potem, przypomina sceny żywcem wyjęte z najstraszniejszych horrorów. W ułamku sekundy drewniana sztacheta oderwała się od płotu, przeleciała przez otwarte okno auta i wbiła się w siedzącą na miejscu pasażera Darię. Polała się krew... tak obficie, że dziewczyna wykrwawiła się w męczarniach. Medycy, którzy przyjechali na miejsce, nie mieli już najmniejszej szansy na uratowanie nastolatki.
- Kierowca był trzeźwy, ale nie miał uprawnień do kierowania autem - powiedziała nam sierż. sztab. Agnieszka Wójtych. Poinformowała też, że policja sprawdza, czy to faktycznie pies zmusił Piotra do gwałtownego hamowania. Wszystko po to, by dowiedzieć, się czy to niedoświadczenie kierowcy, czy też okrutny zbieg okoliczności zadecydował o tym, że Darii dziś nie ma wśród żywych.