W najbliższą niedzielę wałbrzyszanie będą ponownie wybierać prezydenta. W szranki stanie obecny prezydent Piotr Kruczkowski (48 l.) z PO i Mirosław Lubiński (48 l.), lekarz, były senator lewicy, ostatnio bezpartyjny. W ostatnich wyborach Lubiński wyprzedzał o 2 punkty procentowe (26,8 proc.) urzędującego od dziewięciu lat Kruczkowskiego. Przed drugą turą walka o wyborców rozpętała się na dobre.
Przeczytaj koniecznie: Wybory samorządowe 2010: Kamiński głosował na PiS, czyli na własną żonę
Więcej
https://www.se.pl/wiadomosci/polska/kaminski-gosowa-na-pis-czyli-na-zone-aa-Arzj-5HCJ-j3zA.html
W niedzielę włączył się w nią ks. Stanisław Wójcik. - Nie dopuśćmy do tego, żeby Wałbrzych był czerwony - grzmiał z ambony. Przypomniał też wojnę domową z Hiszpanii w latach 30. ubiegłego wieku. Upomniał wiernych, że jeśli nie wygra prezydent katolik, to i u nas mogą zdarzyć się krwawe porachunki z katolikami.
- Wybierzmy razem Piotra Kruczkowskiego na prezydenta miasta - nawoływał z ambony. Chcieliśmy porozmawiać z księdzem o kazaniu, ale nie był on chętny. - Powiedziałem to, co powiedziałem. Wszystko można obejrzeć w Internecie - uciął, po czym trzasnął drzwiami.
Patrz też: Wybory samorządowe: Żony Gosiewskiego zostały radnymi
To kolejny przykład przedwyborczej gorączki w Wałbrzychu. Ostatnio media ujawniły, że senator Roman Ludwiczuk (53 l.), agitujący za Kruczkowskim, mógł chcieć skorumpować pracownika sztabu Lubińskiego. Za odejście od konkurenta oferował mu posadę wicestarosty i egzotyczną wycieczkę. W czasie półtoragodzinnej rozmowy powiedział przy tym 141 razy słowo ku*** i 14 razy słowo ch**. Wczoraj senator PO złożył rezygnację z członkostwa w partii.