"Super Express": - Na ostatnim szczycie UE w Pradze zainaugurowano program Partnerstwa Wschodniego, pomysł Polski i Szwecji, który ma zbliżyć do Unii państwa na wschód od naszego kraju.
Lilia Szewcowa: - Po raz pierwszy usłyszałam o tej inicjatywie latem zeszłego roku od Bronisława Geremka - człowieka, którego niezwykle szanowałam i uważałam za jeden z najpoważniejszych autorytetów na scenie politycznej Europy. Długo dyskutowaliśmy na temat cynizmu starej Unii - przede wszystkim Berlina i Paryża - która wkładała kij w szprychy wszelkim inicjatywom służącym wypracowaniu przez Brukselę polityki większego zaangażowania na kierunku wschodnim. Pan Bronisław przekonywał mnie: "Proszę poczekać, jeszcze zobaczy pani zmianę. My i Szwedzi pokażemy, że można działać". Nie wydawało mi się to realne. A jednak już pod koniec 2008 r. zaczęły się pojawiać sygnały, że Polakom i Szwedom udało się zmobilizować Unię. Nieoczekiwanie pomocnikiem stała się Rosja.
- W jakim sensie?
- Rosyjskie elity zrobiły wszystko, co możliwe, żeby zaniepokoić Unię Europejską. Najpierw wojna z Gruzją, później konflikt gazowy z Ukrainą. Ale nadal nie byłam pewna, czy nastąpi przełom. Niedawno rozmawiałam z Carlem Bildtem - architektem tego przedsięwzięcia ze strony szwedzkiej - i powiedziałam mu, że 600 milionów euro do 2013 r. na projekt Partnerstwa Wschodniego to po prostu za mało. Odpowiedział w stylu prof. Geremka: "Proszę poczekać, to dopiero pierwszy krok. Rozpoczynamy trwały proces".
- Sceptyków do dziś nie brak.
- Rozpatrują oni Partnerstwo Wschodnie jako demonstrację, która nie przyniesie żadnych efektów, gdyż jakoby opiera się na pustej retoryce, demagogii.
- Można powiedzieć, że i pani tak sądziła.
- Jednak skłonna jestem wierzyć Geremkowi i Bildtowi - ludziom, którzy nie szczędzili sił, aby usunąć ciężki kamień z drogi dialogu.
- Czego więc można się spodziewać po Partnerstwie Wschodnim?
- Będzie to najpewniej zupełnie nowa jakość w stosunkach między Brukselą a krajami położonymi na wschód od UE. Unia ewidentnie uświadomiła sobie, że w stosunku do Rosji musi prowadzić nową politykę - przyciągać do siebie te państwa, które Rosja uważa za swoją strefę wpływów.
- No to będzie się działo! Kreml przecież nie zamierza patrzyć na to ze spokojem.
- W Moskwie są dwa punkty widzenia. Oficjalny, z którym zgadza się większość naszych ekspertów - nawet ci o sympatiach liberalnych - że Partnerstwo Wschodnie jest błędem i na obszarze postsowieckim należy działać w porozumieniu z Rosją. Ja przychylam się do opinii mniejszości. Uważam, że Unii nie udało się efektywnie realizować dotychczasowej polityki, czyli Europejskiej Polityki Sąsiedztwa. Teraz ma wszelkie podstawy do tego, aby wypróbować inną strategię - próbować pomóc Białorusi, Ukrainie i Mołdawii w stworzeniu u nich nowego, bardziej demokratycznego systemu. Jeżeli te kraje odniosą sukces, wejdą na drogę dobrobytu - będzie to wielką lekcją dla Rosji. Rosjanie powiedzą: jeżeli Ukraińcy potrafili, to i nam się uda.
Lilia Szewcowa
Rosyjska politolog, wiceprzewodnicząca Programu Instytucji Politycznych w moskiewskim centrum Carnegie