Kocoń, na którego koncie są takie hity, jak: "Uśmiechnij się mamo" i "Moje chryzantemy", zmarł w nocy z niedzieli na poniedziałek w szpitalu w Grodzisku Mazowieckim koło Warszawy.
- W marcu dowiedział się, że choruje na białaczkę. Podjął leczenie, ale nie udało się - mówi "Super Expressowi" Ryszard Rembiszewski. - A jeszcze w niedzielę wieczorem byłem u niego, ucieszył się, gdy mnie zobaczył. Był świadomy, co to za choroba, więc przygotował się, spisał testament.
Kocoń pracował niemal do końca, w lipcu wydał płytę "Nie wierzę".