Waldemar Pawlak wyznał, że ministerstwo gospodarki wiedziało, iż zasiadający w zarządzie spółki AMBER GOLD Marcin P. miał na swoim koncie wyroki skazujące. Ministerstwo zawiadomiło więc prokuraturę, ale postępowanie zostało umorzone.
Zdaniem Pawlaka administracja zadziałała prawidłowo. Jak powiedział polityk:
- Gdy rozpoczęły się procedury sprawdzające, pojawiło się podejrzenie wykonywania przez Amber Gold działalności bankowej. Ministerstwo Gospodarki wystąpiło też do zarządu spółki o przedstawienie odpowiednich dokumentów, w tym zaświadczenia o niekaralności.
Wtedy okazało się, że AMBER GOLD wymieniło zarząd, prezesem ustanawiając Katarzynę Plichtę, żonę Marcina P. Wkrótce firma została wykreślona z rejestru domów składowych, a informacja o podejrzeniu złożenia fałszywego oświadczenia trafiła do KNF, prokuratury i sądu rejestrowego.
- Administracja zadziałała prawidłowo. Prokuratura nie dopatrzyła się jednak znamion przestępstwa, powołując się na wyrok Sądu Najwyższego o tym, że oświadczenie o niekaralności musi obiektywnie fałszywe, ale też subiektywnie. Czyli P. sam musiał wiedzieć, że mówi nieprawdę, a najwyraźniej miał przekonanie, że nie był skazany - mówił Pawlak na konferencji prasowej.