Dotarliśmy do szczegółów umorzenia śledztwa w sprawie nieuprawnionego posługiwania się nagraniem między szefem kółek rolniczych Władysławem Serafinem (62 l.) a byłym prezesem Agencji Rynku Rolnego Władysławem Łukasikiem (57 l.). To właśnie ujawnienie tych nagrań wstrząsnęło w lipcu sceną polityczną. Na taśmach działacze PSL rozmawiają m.in. o zarządzaniu spółkami Skarbu Państwa jak własnym folwarkiem. Po wybuchu afery stołek szefa resortu rolnictwa stracił Marek Sawicki (54 l.), a także Andrzej Śmietanko (57 l.), dyrektor generalny w Elewarrze, spółce zajmującej się magazynowaniem zboża.
Sprawą zajęli się śledczy. Zawiadomił ich Serafin, który twierdził, że nagranie opublikowano bezprawnie. To właśnie na Serafina po wybuchu afery posypały się największe gromy. Zarzucano mu, że świadomie nagrał rozmowę i że swój pomysł konsultował z Pawlakiem, żeby pomóc mu wyciąć konkurentów.
Co Serafin zeznał śledczym? - Pomysł nagrania rozmowy z Władysławem Łukasikiem podsunął mi poznany w Brukseli dziennikarz Łukasz W. Po nagraniu rozmowy, wychodząc z lokalu, poleciłem Łukaszowi W., aby skasował nagranie. Mówił, że skasował... - zeznał w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie.
Jak wiadomo, nagranie nie zostało skasowane. Opublikował je 16 lipca "Puls Biznesu". Miało pomóc Pawlakowi w walce z wrogami w PSL. Tymczasem, jak się nieoficjalnie mówi, ostatecznie przesądziło o tym, że na ostatnim kongresie ludowców większość delegatów poparła jednak Janusz Piechocińskiego (52 l.).