- Przygotowania do wizyty prezydenta Rosji w Polsce są "zapięte na ostatni guzik" - zapewniał na kilka dnia przed przyjazdem Miedwiediewa do Polski szef MSZ Radosław Sikorski. Niestety, wcale nie pojedynczy guzik, ale cały płaszcz stracił w jej trakcie wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak.
Do tego tajemniczego incydentu doszło podczas oficjalnego spotkania obu delegacji w Pałacu Prezydenckim. Kiedy po jego zakończeniu Pawlak chciał wyjść, okazało się, że brakuje jego okrycia. Ani intensywne poszukiwania, ani lustracja gości nie przyniosły spodziewanych efektów, a odzienie jak zniknęło, tak nie chciało się odnaleźć. Co jeszcze dziwniejsze, w pałacowej szatni nie pozostawiono żadnego innego płaszcza, co mogłoby wskazywać na to, że ubranie zostało zabrane omyłkowo i pomóc w zidentyfikowaniu sprawcy.
Kto i po co zabrał płaszcz wicepremiera, mimo upływu czasu nie ustalono. - Jeśli to Rosjanie, to dobrze, że się nie odnalazł... - żartują współpracownicy Pawlaka. On sam o całym zajściu rozmawiać nie chce. - Faktycznie taka sytuacja miała miejsce - przyznał tylko w rozmowie z "SE". Na temat incydentu powściągliwie wypowiada się też Pałac. - Zrobiliśmy wszystko, aby odnaleźć płaszcz premiera i przekazać go z powrotem... - mówi nam Joanna Trzaska-Wieczorek, dyrektor biura prasowego prezydenta.