Policjanci ustawili się na DK-81, popularnie zwanej „wiślanką”. Ruch tu zawsze jest spory i łamiących przepisy również jest wielu. Wszyscy, którzy popełnili w dzień św. Walentego drobne wykroczenie drogowe, woleli zamiast mandatu drugą ewentualność o charakterze, jak najbardziej profilaktycznym. Bo, gdy się na oczy założy tzw. alkogogle (narko- też były), to trudno trafić igłą w nitkę, albo ułożyć z pozoru prostą budowlę – piramidkę z klocków. Oczywiście ani jeden z edukowanych kierowców nie był w walentynki przyłapany na jeździe po tzw. wpływem. Takim policjanci nie wybaczają i sądy również.
Edukowani profilaktycznie odnieśli podwójną korzyść. Raz, że nie zapłacili mandatu. Dwa, że mieli możliwość sprawdzenia, jak to jest, gdy się jest pod dużym wpływem i trzeba wykonać bezbłędnie proste czynności. Mogli jeszcze odnieść trzecią korzyść: kto chciał, temu ratownicy pokazali, jak udzielić pierwszej pomocy. A na pamiątkę walentynkowego spotkania z drogówką kierowcy jadący za szybko, bez pasów, bądź bez włączonych świateł, dostawali czarne serduszko. I sugestię, by w bezpieczeństwie zakochać się na dłużej.