Lech Wałęsa przyznaje, że w 1989 roku "Solidarność" nie była przygotowana do rządzenia.
- W 1989 roku "Solidarność" była kompletnie nieprzygotowana do przejęcia władzy. Po wprowadzeniu stanu wojennego struktury "Solidarności" były w rozsypce. Udawaliśmy potęgę, pokrzykując raz po raz. Ale tak naprawdę mieliśmy złamany kręgosłup - mówił w specjalnym wywiadzie dla serwisu tvp.info były prezydent.
- Mieliśmy niby jakichś ekspertów, nawet jakieś zespoły działające w poszczególnych segmentach, które teoretycznie miały przygotowywać program. Ale to wszystko była fikcja. Okazało się, że mamy puste szuflady. Spytałem wtedy któregoś ze współpracowników: - Po jaką cholerę zwyciężaliśmy, skoro nie wiemy, co z tym teraz zrobić? - opowiadał.
- Byliśmy amatorami i szaleńcami. Ale tym razem mieliśmy wyjątkowego fuksa - dodał w swoim stylu.
Jednak dla Wałęsy ważniejsza niż 4 czerwca jest inna data.
- Dla mnie 4 czerwca nie jest najlepszą datą do świętowania. Najważniejsza walka rozegrała się w stoczni w sierpniu 1980 roku. Myślę, że rocznica podpisana Porozumień Sierpniowych będzie kiedyś świętem narodowym. Nie wiem tylko, czy tego dożyję - powiedział były przywódca "Solidarności".