Z tego co mówią Lech Wałęsa i Jarosław Kaczyński jasno wynika, że każdy z nich inaczej pamięta strajki z 1980 roku. Legendarny, pierwszy przywódca „Solidarności” w wywiadzie dla radia TOK FM wspomniał, że to dzięki Henryce Krzywonos mógł kontynuować strajk po „załatwieniu” postulatów stoczniowców.
- Ona dotarła do nas jak załatwiliśmy postulaty związkowe i musieliśmy ogłosić koniec strajku, bo komuniści tylko czekali, żeby nas wynieść na pałach ze stoczni. W tym momencie pojawia się Krzywonos i kilka innych zakładów. My zrobiliśmy piękny ruch. Przyjęliśmy Krzywonos i innych i ogłosiliśmy strajk solidarnościowy – wyjaśniał na antenie rozgłośni.
Przeczytaj koniecznie: Wałęsa: Zginął - to jest osiągnięcie Lecha kaczyńskiego
Innego zdania jest Jarosław Kaczyński. Prezes PiS, chociaż nie był członkiem „Solidarności” powołuje się na biuletyn IPN, z którego wynika, że legendarna tramwajarka nie rozpoczęła strajku, bo 15 sierpnia 1980 r. trwał już od kilku godzin. Poza tym lider partii wciąż utrzymuje, że Tadeusz Mazowiecki i inni eksperci doradzający strajkującym. „żywili pewne obawy co do przyszłości strajków”.
- Kaczyński nie może mieć zielonego pojęcia o tamtych czasach. On liczy, że nie pamiętamy, że można nas ogłupić. Niech przestanie wyciągać, bo jeszcze się dowie się wielu rzeczy, których nie należałoby powiedzieć – upomina lidera PiS Wałęsa.
Przywódca „Solidarności” neguje też „wyjątkowo ważną rolę” - jaką według Jarosława – miał odegrać w strajkach śp. Lech Kaczyński.
- Kaczyński był tak tchórzliwy, że bał się własnego cienia. Był daleko, daleko i jeszcze dalej. On się wtedy nie liczył - powiedział były prezydent. Równocześnie podkreślił, że chciałby "oszczędzić" imię nieżyjącego prezydenta.
- Niegrzeczność i niekulturalność Jarosława Kaczynskiego polega na tym, że on niszczy imię Lecha, ale jak będzie opowiadał głupoty, to trzeba będzie reagować – dodaje były prezydent.
Patrz też: Co robił Lech Kaczyński podczas strajków w sierpniu 1980 roku?