Stefan Niesiołowski, który słynie z cietego języka podsumował wyjazd legendy "Solidarności" na kongres eurosceptycznego Libertasu jako kompromitację. - Niech Niesiołowski przyjaciel uważa na siebie. Ja sobie poradziłem i poradzę panie Niesiołowski. Spoko - odpowiedział na antenie RMF FM Wałęsa.
Gdyby mógł pan cofnąć czas, wyjechałby pan jeszcze raz do Rzymu? - Sto razy bym wyjechał - tłumaczy były prezdent. Przyznaje, że jego wizyta na kongresie miała być znakiem dobrej woli i próbą pokazania ludzom, którzy są przeciwni integracji, że Unia Europejska jest potrzebna. - To jest moja praca, żaden protest. Ja się z diagnozami tych ludzi i z tymi 80 proc., które nie będą głosować, zgadzam. Natomiast nie zgadzam się często z leczeniem niektórych grup. I tutaj - w tej grupie - mówiłem: »Ja mam inne leczenie i proponuję wam, zastanówcie się nad moim leczeniem« - podkreśla Wałęsa.
Były prezydent potwierdził, że za przyjazd do Rzymu zainkasował pieniądze. Ile? Nie wiadomo. Zaznaczył natomiast, że występując podczas spotkania Europejskiej Partii Ludowej w Warszawie nie wziął ani złotówki. - Dlaczego? Dlatego, że popierać poprawnych politycznie to żadna sztuka - komentuje któtko.
Fakt wzięcia honorarium, który w Polsce wywołał powszechne oburzenie dziwi Wałęsę. - W czym problem? - pyta prowokująco były prezyden. - Jeszcze raz powtarzam. Ja mam około 3 tysięcy na rękę pensji prezydenckiej. Płacę dziesięć razy więcej podatków niż dostaję w Polsce. O co wam chodzi? Biorę od tych, co mają - zaznacza.