Artykuł "Dużego Formatu" w którym opisano molestowanie seksualne ks. Jankowskiego, wywołało prawdziwą burzę. Część osób domaga się usunięcia pomnika kapłana, który stoi przy kościele św. Brygidy. W tekście opublikowanym w "DF" wypowiada się kobieta, która w latach 70' miała być wykorzystywana przez słynnego duchownego. - Wkładał ręce w majtki i próbował je zdjąć. Nie udało mu się. Pamiętam, że miałam spódniczkę na gumce, naciągnęłam majtki tak, że trzymałam je w zębach i odpychałam się rękoma. Byłam przerażona, nie rozumiałam, czego chce, co to znaczy „od tyłu”. A on mówił: „Ja ci pokażę, jak się spuścić”. Był obleśny” - twierdzi poszkodowana.
Doniesienia skomentował Lech Wałęsa, były prezydent i lider "Solidarności", którą aktywnie wspierał ks. Jankowski. - Nie lubię walczyć ze zmarłymi. Takie sprawy oddaję w ręce Pana Boga, niech On je rozlicza. Nie wybielam ks. Jankowskiego. Ja o tych sprawach, o których teraz przeczytałem, nie wiedziałem. Gdybym wiedział, inaczej bym do niego podchodził. Co najmniej bym zapytał, czy coś z tego jest prawdą. Nie darowałbym mu. Źle, że to się pojawiło, kiedy on już nie żyje, nie może się bronić. Ja w to nie wchodzę. Zostawiam to Panu Bogu - stwierdził były prezydent.