Lech Wałęsa po śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego wielokrotnie mówił wprost, że zmarły nie zasłużył na pomnik, był głową państwa, która nie zrobiła nic szczególnego dla Polski. - Zginął i to było jego największe osiągnięcie – podsumował we wrześniu dokonania Lecha Kaczyńskiego.
- Przykro mi o tym mówić, ale taka jest prawda. A jeśli znajdzie się jeszcze nagranie tamtej ostatniej rozmowy prezydenta z bratem, to nie chciałbym być w skórze Jarosława Kaczyńskiego – dodał.
Legenda Solidarności niespełna rok po katastrofie wydaje sąd na braciach Kaczyńskich. W programie „Kropka nad i” w tvn24 Wałęsa stwierdził, że winę za śmierć 96 osób ponoszą Lech i Jarosława, którzy „ niepotrzebnie naciskali na drugą wizytę w Katyniu i chcieli w ten sposób zacząć kampanię prezydencką”.
Patrz też: Kpt. Protasiuk pokłócił się z gen. Błasikiem przed wylotem do Smoleńska? NOWE nagranie z lotniska Okęcie
- To jest jego, tylko jego, a właściwie tego drugiego wina. Walka, konfrontacja, zaczęcie kampanii od pokazania się w Katyniu – i to kosztowało nas tak wiele – przekonuje Lech Wałęsa.
Jego zdaniem prezydent Kaczyński chciał, by jego podróż do Katynia zagłuszyła spotkanie Donalda Tuska i Władimira Putina. - Po raz pierwszy tak wysoki człowiek ze strony rosyjskiej był na cmentarzu katyńskim. To była wielka sprawa. Nigdy to się nie zdarzyło wcześniej. Niepotrzebnie Kaczyński chciał niszczyć to osiągnięcie i nie powinien organizować swojej pielgrzymki – tłumaczył.