Nazywają go wampir z Kluk. Choć niewątpliwie jest człowiekiem, to jednak już sam jego widok wzbudza przerażenie... Ma na sobie czarny sweter i niebieskie dżinsy, a na twarzy budzącą strach papierową maskę. Czai się w krzakach, stąd upatruje swych ofiar. Pierwsza była pani Janina Książek (70 l.) z Gliniaka. Pojechała rowerem pod Kluki nazrywać szczawiu. Kiedy zbliżyła się do zagajnika, zobaczyła tego drania. - Wyskoczył do mnie jak poparzony i krzyknął "dawaj, ty k..., pieniądze". Powiedziałam, że nie mam grosza przy sobie. Wtedy kopnął mnie w brzuch i zabrał portmonetkę - opowiada wstrząśnięta kobieta. Ale potworowi wciąż było mało. - Kazał oddać papierosy. Zobaczyłam, że to nie przelewki i oddałam. Wijąc się z bólu poprosiłam, by zostawił choć jednego papierosa. Rzucił mi dwa i powiedział "jednego masz, k , na później" - dodaje wstrząśnięta kobieta. W podobny sposób napadł Krystynę K. (77 l.) z Kluk. - Jak go zobaczyłam, to myślałam, że już po mnie. Miałam wrażenie, że zabierają mnie z tego świata. Ta maska to coś okropnego. Nigdy wcześniej nie widziałam takich okropności. Boję się, że bandzior może wrócić, bo ma moje dokumenty i odcinki emerytury - mówi pani Krystyna, której wampir zabrał 40 zł.
Aleksander Nalazek (83 l.) z Kluk nie ukrywa, że obawia się o mieszkańców okolicznych wiosek. - Widziałem bandziora, jak chodził po wsi. Niech no się tylko pokaże, zaraz go nadzieję na widły - denerwuje się. - Będę bronił ludzi i swojej kobiety - dodaje wojowniczo wiejski bohater.
Ale policja odradza wdawanie się w bójki z "wampirem". - Lepiej skontaktować się z nami. Czekamy w komendzie pod nr. (25) 759 72 00 - mówi młodszy aspirant Daniel Niezdropa (33 l.) z mińskiej komendy policji, którego koledzy pracują nad schwytaniem zbira.