Zamordowana wisiała na żelaznej kracie, a w jej martwych oczach malowała się groza. Choć policja nie złapała sprawcy tej zbrodni, przerażeni ludzie nie mają wątpliwości: to zaatakował wampir.
O przerażającym wampirze z Kluk pisaliśmy już na początku października. Bezwzględny bandyta zasłania sobie twarz koszmarną maską i napada na kobiety. Jego ofiarami padły już Janina Książek (70 l.) z Gliniaka i Krystyna K. (77 l.) z Kluk. Obie samotnie wracały do swoich domów, gdy nagle na ich drodze pojawił się ten potwór. Za każdym razem oprawca brutalnie bił i okradał swoje ofiary.
Policji nie udało się go schwytać, bo miał na sobie przerażającą maskę - swój znak rozpoznawczy. Owa maska to papierowy worek, na którym bandyta wymalował mazakiem przerażające oblicze. Właśnie budzącemu grozę wizerunkowi napastnik zawdzięcza swój przydomek: wampir.
Panią Annę zaatakował, kiedy otwierała sklep. - Nikt z naszych nie zabiłby Anny. Daję za to głowę, bo to superbabka była. Ja uważam że to sprawka tego wampira, który napada kobiety! - wykrzykuje pani Natalia B. (42 l.), sąsiadka pani Anny.
Policja z Mińska Mazowieckiego pracuje teraz pełną parą, żeby jak najszybciej dorwać groźnego szaleńca. - Jest to dla nas bardzo ważna sprawa i robimy wszystko, by wytropić sprawcę morderstwa - mówi młodszy aspirant Daniel Niezdropa, rzecznik policji w Mińsku. I dodaje uspokajająco: - Myślę, że jest to już kwestia niedługiego czasu, by sprawca trafił za kratki.