Po Polsce przechodzi ostatnimi czasy fala dramatycznych wypadków drogowych, często z udziałem pijanych, naćpanych lub zwyczajnie szalonych kierowców. Do ekipy „Froga", szaleńca z sopockiego Monciaka i byłego męża Edyty Górniak dołączył „wariat" z 20. Przystanku Woodstock, który jak napisała na Fejsie jedna z uczestniczek koncertu „rozjeżdżał ludzi".
Portalowi „gazeta.pl" udało się uzyskać od kobiety dokładniejszy opis tego wydarzenia. - Szłam szukać miejsca do rozbicia namiotu. Po drodze byłam świadkiem jakiegoś spięcia między grupką chłopaków. Szarpanina, pyskówki. Nagle z tego zamieszania ktoś wsiadł do auta i z impetem wjechał w dwóch chłopaków stojących przed maską. Po chwili kierowca lekko cofnął i wjechał w nich jeszcze raz, po czym włączył wsteczny, ostro wcisnął pedał i wjechał w kolejne osoby. To ewidentnie wyglądało na celowe działanie. Trzeba było tam być i widzieć. Dla mnie nie ma wątpliwości, że był to rajd kogoś niespełna rozumu. Kierowca wyglądał, jakby był pod wpływem jakichś środków- zrelacjonowała 27-latka.
Policja ocenia to wydarzenie inaczej niż postronni obserwatorzy. Według funkcjonariuszy mężczyźnie mógł „omsknąć się" pedał sprzęgła. W związku z tym całe zdarzenie zostało zakwalifikowane jako zwykła kolizja. Nikomu nic poważnego się nie stało. Kilka osób trafiło do szpitala polowego i od razu zostali z niego wypisani.
Zobacz też: Michał L. został sam. Rodzina i najbliżsi odwrócili się od szaleńca, który staranował ludzi na molo!
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail