Tego dnia policjanci z Radomia nie zapomną do końca życia. Nie spodziewali się, że jakikolwiek przestępca zdecyduje się zaatakować właśnie w komendzie. Ale Daniel S. za nic miał stróżów prawa. Pewnym krokiem wszedł do budynku i zażądał spotkania z funkcjonariuszem. Potem rzucił się z nożem na mężczyznę, raniąc go w bark. Ostrze zatrzymało się dosłownie kilka centymetrów od serca. Ochraniający komendę mężczyzna bez chwili zastanowienia rzucił się na ratunek koledze, ale i on nie dał rady napastnikowi, który dotkliwie poranił mu ręce. Szaleńca powalili na ziemię dopiero trzej inni policjanci.
Okazało się, że szaleniec był pijany (miał 3 promile). - Postawiliśmy mu podwójny zarzut usiłowania morderstwa, za co grozi nawet dożywocie - wyjaśnia Robert Czerwiński z Prokuratury Rejonowej w Radomiu.