Po ubiegłorocznej reformie edukacji dzieci są przeciążone nauką. W siódmej i ósmej klasie muszą przyswoić materiał z trzech lat gimnazjum. Z przeładowanymi programami nauczyciele radzą sobie w ten sposób, że... zadają więcej materiału do domu. Rodzice są tym przerażeni. Ostatnio zyskali jednak niespodziewanego sojusznika. Warmińsko-mazurski kurator zakazał podległym szkołom zadawania prac domowych na weekend, ferie i święta. Tłumaczy, że uczniowie są przeciążeni fizycznie i psychicznie.
- Odrabianie pracy domowej ogranicza czas, który uczniowie powinni poświęcić na odpoczynek, rozwijanie własnych zainteresowań czy spotkania z rodziną - tłumaczy w piśmie do dyrektorów Wojciech Cybulski, warmińsko-mazurski wicekurator.
Czy pomysł ma szansę upowszechnić się w całym kraju? - Jestem zwolenniczką ograniczania prac domowych, zwłaszcza w dni wolne od nauki, kiedy dzieci powinny odpoczywać - podkreśla Dorota Łoboda z ruchu Rodzice Przeciw Reformie Edukacji. Jednoznacznego stanowiska w tej sprawie nie zajęło natomiast Ministerstwo Edukacji Narodowej. - To nauczyciel decyduje o tym, jakie prace domowe zadawać uczniom. Są one cennym sposobem sprawdzenia wiadomości zdobytych podczas zajęć lekcyjnych - podkreśla Maciej Kopeć (56 l.), wiceminister edukacji narodowej.
Jolanta Okuniewska, nauczycielka z SP nr 13 w Olsztynie:
- Staram się tak przedstawić materiał, aby zainteresować uczniów, wtedy szybciej go przyswajają, przez to nie muszę zadawać prac domowych. Dzieci po szkole powinny spędzać czas z rodziną, mieć czas na swoje zajęcia, rozwijanie zainteresowań. Zgadzam się z kuratorem, aby nie obciążać w nadmiarze uczniów pracami domowymi.
Sprawdź: Marta Kaczyńska proponuje NOWE zajęcia w szkołach. Jakie?