Jak ustalili śledczy, wszystko zaczęło się od zwykłej sąsiedzkiej sprzeczki. Na czwartym piętrze bloku przy ul. Rzymowskiego, w którym mieszkały kobiety, nagle zgasło światło. Obie sąsiadki wyszły na zewnątrz i spotkały się przy wspólnej skrzynce z korkami elektrycznymi. Wtedy wybuchła gigantyczna awantura.
Aneta P. (29 l.) i Wanda O. (80 l.) od dłuższego czasu nie mogły się dogadać i wielokrotnie dochodziło między nimi do wielkich kłótni.
- Starszej pani przeszkadzała głośna muzyka i wózek, który Aneta P. trzymała na klatce. 29-latka natomiast twierdziła, że nie mogła znieść ciągłych narzekań i pretensji sąsiadki - opowiada oficer policji znający sprawę.
Kłótnia przerodziła się w morderstwo
Tego dnia Aneta P. wpadła jednak w prawdziwy szał. Najpierw uderzyła 80-latkę w głowę i wepchnęła ją do mieszkania. Potem złapała stojącą w przedpokoju wazę i jak w amoku zaczęła raz za razem uderzać nią staruszkę. Po chwili w jej ręce wpadł kabel, który zarzuciła na szyję ofiary i zaczęła ją dusić. Gdy zauważyła, że staruszka nadal się rusza, wzięła z kuchni nóż i przeciągnęła ostrzem po szyi. Aby zatrzeć ślady tej potwornej zbrodni, splądrowała mieszkanie, chcąc upozorować rabunek. Jednak policjanci po kilku dniach śledztwa ustalili, że rabunek to tylko przykrywka i Aneta P. trafiła do aresztu.
- Policjanci doprowadzili zatrzymaną kobietę do prokuratury, gdzie usłyszała zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem i w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie - wyjaśnia kom. Anna Kędzierzawska ze stołecznej policji.
Mieszkańcy bloku, w którym mieszkały kobiety, są w szoku. Podobnie jak matka Anety P. - Moja córka na pewno tego nie zrobiła, przecież to bez sensu. Odkąd urodziła dziecko zmieniła się i nie było z nią żadnego kłopotu - zapewnia Ewa Pszczółkowska (50 l.). Anecie P. za zabójstwo grozi nawet dożywocie.