Funkcjonariusze wyśledzili czterech mężczyzn odpowiedzialnych za trzy napady na salony złotników. Doszło do nich w lutym, kwietniu i lipcu przy ulicy Świętojańskiej, Marszałkowskiej i Grochowskiej. Schemat działania złoczyńców był zawsze taki sam.
Dwóch wchodziło do sklepu, tłukło młotkiem gabloty i zabierało kosztowności. Raz pobili właściciela i porzucili podczas ucieczki przerobiony na broń ostrą gazowy pistolet. Policjanci dokładnie przeanalizowali wszystkie te sprawy. Mając nazwiska i adresy, ruszyli do akcji.
Pierwszego z bandytów, Daniela K. (32 l.), zatrzymano w wynajmowanym mieszkaniu w Darłowie. Jego trzech kompanów wpadło w Warszawie. Mundurowi zaskoczyli ich na Pradze-Północ. Cała trójka siedziała akurat w samochodzie zaparkowanym przy ul. Jagiellońskiej.
Napadali na złotników nie tylko w Warszawie
Adam K. (31 l.), Rafał M. (33 l.) i Tomasz S. (34 l.) byli kompletnie zaskoczeni i nie stawiali oporu. Chwilę potem zakuci w kajdanki trafili na komendę, a stamtąd przed oblicze prokuratora, który postawił im zarzut rozboju z użyciem niebezpiecznego narzędzia.
W akcie oskarżenia pojawić się mogą jednak zarzuty dotyczące napadów w innych miastach. - Z zebranych dotychczas materiałów wynika, że grupa działała nie tylko w Warszawie. Prawdopodobnie są też odpowiedzialni za napad na sklep jubilerski w Płocku - informuje Anna Kędzierzawska z Komendy Stołecznej Policji. Bandytom grozi po 15 lat więzienia.