W bloku przy ulicy Sosnkowskiego w Ursusie znaleziono granat. Leżał na wycieraczce na 4. piętrze. Natychmiast na miejsce wezwano straż pożarna, policję i saperów. Policja zarządziła ewakuację mieszkańców bloku. Lokatorów mieszkania, pod którym leżał granat ewakuowano przez okno, z pomocą podnośnika. Ponoć w trakcie akcji policji w bloku przy ul. Sosnkowskiego doszło do wybuchu. - Doszło do głośnego wybuchu. Słyszałem go z odległości 50 metrów. Na miejsce pobiegli ratownicy z karetki. Kilku strażaków stoi przy wejściu do bloku - relacjonuje reporter tvnwarszawa.pl. Mieszkańcy informowali, że nie jest to pierwsza taka sytuacja, że ktoś zostawił granat w budynku. Do podobnego zajścia doszło w ubiegłym roku, jednak wtedy okazało się, że była to atrapa.
W środę późnym wieczorem policjanci zatrzymali podejrzanego o podłożenie ładunku wybuchowego mężczyznę. Na razie policjanci ustalają, dlaczego to zrobił. Mieszkańcy bloku twierdzą, że chodzi o osobiste porachunki.
41-letni mężczyzna został zatrzymany na terenie Pruszkowa, w związku z wczorajszym wybuchem w bloku w warszawskim Ursusie pic.twitter.com/arZzhG8Qe8
— Policja Warszawa (@Policja_KSP) 29 czerwca 2017