Zabójca i jego matka - Maria Krystyna S. od lat mieszkali w Warszawie. Łukasz zawsze miał wszystko, czego zapragnął. Kobieta urodziła go późno, kiedy przekroczyła czterdziestkę. Chłopak nigdzie nie pracował. Do tragedii doszło, kiedy Łukasz poprosił matkę o pieniądze. Odmówiła. Wtedy wściekł się i wyszedł z domu. Wrócił z kamieniem w ręku. Z furią tłukł nim matkę. Krew obryzgała podłogę i ściany...
Kiedy Łukasz się opamiętał, postanowił uciec z Warszawy. Wyjechał do Aleksandrowa. Tam został namierzony przez policję i schwytany. - To nie była matka, to szatan - tłumaczył śledczym.
Prokurator postawił 22-latkowi zarzut morderstwa. Zostanie też poddany obserwacji psychiatrycznej. Jeśli nie jest chory, dostanie dożywocie.