Do nazaretanek trafiają dziewczyny z Polski, Azji, USA. To córki ambasadorów, ministrów, ale też i zwykłych ludzi. Tym, których nie stać na czesne, pomaga nazaretańska fundacja.
- Nasza uczennica nie jest wcale sztucznie ugrzecznionym dziewczątkiem - zastrzega siostra Ruth, dyrektorka placówki. - Nazaret to szkoła z tradycją, dla dziewczyny, która chce się uczyć i przyjmuje regulamin.
Oprócz umacniania w dziewczętach wartości katolickich, pilnej nauki czy modlitwy szkoła oferuje też zajęcia z teatru i międzynarodową maturę. To przyciąga młode, ambitne osoby. Takie jak np. 17-letnia Żaneta ze Szczecina. Uczennica II klasy zafascynowana jest mundurami i dyscypliną, kształceniem po angielsku i teatrem.
- Siostry pilnują nauki, wymagają grzeczności. Używamy słów: dziękuję, proszę, dzień dobry, szczęść Boże. A w internacie mamy tylko 2 godziny czasu wolnego - mówi jej koleżanka Paula (17 l.).
Za alkohol i papierosy grozi wydalenie ze szkoły. Zakaz malowania, używania brzydkich słów, krętactwa to żelazna zasada. W tajniki życia dorosłego siostry wprowadzają dziewczęta podczas lekcji z dobrego wychowania.
Pozwalają uczennicom poznać zasady dobrego makijażu, uczą chodzenia w butach na obcasach, noszenia modnych ubrań. Na studniówki zakonnice zapraszają młodych dżentelmenów z bursy dominikańskiej. Siostra Ruth przyznaje, że coraz trudniej rodzicom wychowywać dziewczyny.
- Człowiek ma prawo do błędu, szczególnie młody, dlatego misją nazaretanek jest pomoc rodzinie - mówi. - Gdy dziewczyny kończą szkołę, rodzice są dumni. Absolwentki zostają prawnikami, bizneswoman, dziennikarkami, zakonnicami, matkami, żonami biznesmenów, dyplomatów.
Coraz modniejsze na Zachodzie szkoły zakonne kosztują fortunę. Bazowe czesne u nazaretanek wynosi ok. 600 zł miesięcznie.