Dramatyczna walka o utrzymanie wałów przeciwpowodziowych trwała przez ponad 1,5 godziny. Ekipy warszawskich ratowników działały błyskawicznie. Na miejscu szybko pojawiły się ciężarówki z piachem, żołnierze i strażacy. Wszyscy w pocie czoła układali kolejne warstwy worków, by umocnić przesiąknięty wał.
Wyrwa obejmowała jedną trzecią długości całej zapory. To cud, że strażacy i żołnierze zdołali ocalić Warszawę przed zalaniem, ale na tym nie koniec walki z wielką wodą. Piotr Tabencki, rzecznik straży pożarnej uprzedził, że takie dramatyczne akcje mogą się powtarzać, bo wały są mocno osłabione.
Żywioł wdarł się do Portu Praskiego w niedzielę, po tym zapadała się ściana starego kanału burzowego, do którego zaczęła wlewać się woda przelewająca się z terenu Portu Praskiego.
Z tego powodu naruszona została nawierzchnia ul. Grochowskiej. Główna arteria po prawej stronie stolicy zapadła się wczoraj wieczorem na środkowym pasie jezdni. Ulicę zamknięto na odcinku od Lubelskiej do Mińskiej.