Wczoraj opisaliśmy skandaliczną decyzję PKP, która dwa miesiące temu przestała ogrzewać schronisko, w którym mieszka sześćdziesiąt osób, m.in. biedne rodziny z malutkimi dziećmi, ludzie starsi i samotni. Po wyłączeniu ogrzewania temperatura nie przekraczała pięciu stopni w pokojach, przez co maluchy strasznie marzły i ciągle chorowały. Wczoraj, po nagłośnieniu przez nas sprawy, PKP włączyła w końcu ogrzewanie.
- Bez pomocy gazety te dzieci nadal by pewnie marzły, a pamiętajmy, że już za chwilę będą mrozy i wtedy byłoby nietrudno o tragedię. Jak mawiał Ryszard Kapuściński, dziennikarz powinien być przede wszystkim dobrym człowiekiem. Cieszę się, że redakcji przyświeca to wyznanie polskiego pisarza - mówi Piotr Ikonowicz (56 l.), działacz lewicowy z Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej, który od roku opiekuje się schroniskiem na warszawskiej Woli. Zadowolona z przywrócenia ciepła w budynku jest też jego mieszkanka, mama dwutygodniowego Kubusia i trzyletniej Klaudii. - Kiedy dowiedziałam się, że PKP włączą nam ogrzewanie, łzy spłynęły mi po policzkach. Dziękujemy z całego serca "Super Expressowi" za pomoc! - mówi nam zadowolona Joanna Świątek.
Czy to oznacza koniec kłopotów schroniska? Niestety nie. Kolej uważa bowiem, że schronisko działa nielegalnie, gdyż fundacja, która je wcześniej prowadziła, przestała istnieć. - Włączamy ogrzewanie, ale proszę pamiętać, że zadaniem PKP nie jest opieka nad osobami bezdomnymi - mówi Łukasz Kurpiewski, rzecznik PKP.