Policjanci szybko ustalili, że za ostatnim podpaleniem może stać właśnie Jacek T. Został już raz zatrzymany w kwietniu zeszłego oku również po podpaleniu kilku wozów. Trafił do aresztu, ale został zwolniony po wpłaceniu 60 tys. kaucji. Mimo że ciążą na nim zarzuty, do tej pory sąd nie wyznaczył terminu rozprawy. Może teraz, gdy kolejne ofiary straciły samochody, procedury urzędnicze zostaną przyspieszone. Gdy w niedzielę policjanci przyszli zatrzymać Jacka T., jego ojciec miał wygrażać im, że wykorzysta swoje wpływy, by wszystkich ich pozwalniać. Funkcjonariusze nie przejęli się pogróżkami, podpalacz trafił do celi, a dziś usłyszy kolejne zarzuty. Oszacowano, że dwa z siedmiu spalonych aut były warte około 100 tys. zł. Możliwe, że tym razem Jacek T. trafi do aresztu na 3 miesiące.
WARSZAWA: Policja dopadła podpalacza aut
Poprzednie zatrzymanie niczego go nie nauczyło! Jacek T. (23 l.), syn jednego z członków zarządu Legii Warszawa, znów zatrzymany. To on w nocy z soboty na niedzielę podpalił samochody przy ul. Oleandrów w Śródmieściu. To nie pierwszy taki wybryk podpalacza. W kwietniu podpalił 9 wozów w Śródmieściu i Ursusie. Wtedy jednak szybko opuścił areszt.