Zdaniem prof. Andrzeja Zolla (70 l.), byłego rzecznika praw obywatelskich, największym problemem tych sądów było to, że trafiały nie w tych, w których trzeba. - Pijanych rowerzystów najłatwiej było zatrzymać i postawić przed sądem. Z chuliganami było już dużo gorzej. 24 godziny to za mało, by móc rzetelnie osądzić np. grupę pseudokibiców - twierdzi Zoll.
Porażka polskich sądów
Jak informuje "Dziennik Polski", tylko niespełna 700 osób skazano w zeszłym roku w sądach 24-godzinnych i byli to głównie pijani rowerzyści. Dla porównania w 2007 r., przyspieszone wyroki usłyszało 36 tysięcy osób.