Dosłownie kilka sekund później leżał na ziemi, a na jego nadgarstkach zaciskały się kajdanki. Miał pecha, bo w autobusie, który wybrał sobie jako miejsce ataku, jechali policyjni wywiadowcy po cywilnemu.
Zanim okradziona kobieta zorientowała się, co się stało, funkcjonariusze oddali jej skradzioną biżuterię, a Radosława B. zabrali na komendę.
Tam po dokładnym sprawdzeniu okazało się, że mężczyzna to notoryczny złodziej i w przeciągu ostatnich 3 miesięcy atakował aż 6 razy.
Teraz będzie miał czas ochłonąć, bo może spędzić za kratami nawet 5 lat.