- Dziś mija dokładnie 6 lat i 9 miesięcy od śmierci Jasia. Byłby teraz dużym chłopcem, chodziłby do czwartej klasy. Przybiegałby przytulić się do mnie przed szkołą, pokazywałabym mu świat i uczyła, co jest ważne w życiu. Ale tak się nie stanie - mówiła przed sądem zapłakana Anna Kęsicka, mama chłopca.
Kobieta nie szczędziła mocnych słów lekarzom, którzy w Boże Narodzenie 2008 roku nie pomogli jej synkowi. Medycy odsyłali sobie na wzajem chorego na ospę chłopca przez kilka świątecznych dni. Jego stan się pogarszał, aż w końcu wycieńczony trzylatek skonał w męczarniach na sepsę. - Tej tragedii można było uniknąć, gdyby którekolwiek z oskarżonych wykazało się elementarną wiedzą medyczną - stwierdziła matka.
W mowie końcowej wtórował jej prokurator, którzy zażądał dla sześciu oskarżonych lekarzy prac społecznych, po 20 tys. zł odszkodowania, od roku do dwóch lat zakazu wykonywania zawodu. Prokurator domaga się też, aby lekarze przeprosili rodziców za śmierć ich dziecka.
Bez wyroku do tego nie dojdzie, bo oskarżeni przekonują, że są niewinni. Finał procesu jeszcze w tym tygodniu.
Zobacz także: WARSZAWA: Matka 3,5-rocznego JASIA, który zmarł na SEPSĘ: Lekarze muszą zostać ukarani