Robert F. uzbierał blisko 100 granatów ręcznych i moździerzowych. To pozostałości po I i II wojnie światowej. Granaty mimo długiego zalegania w ziemi zawierały jednak silny ładunek wybuchowy, który wykorzystywany jest do konstruowania samodziałowych urządzeń wybuchowych przez świat przestępczy.
Robert F. uzbierał pokaźny arsenał zawierający prawie 2 kilogramy tego materiału wybuchowego. Rodzina próbowała przekonać mężczyznę, by wywiózł je z domu, ale ten upierał się, że nie są niebezpieczne. Robert F. został zatrzymany wraz z kolegą Szymonem K., który pomagał mu w ich zbieraniu.
Podczas przeszukania mieszkania mundurowi znaleźli granaty upchnięte w skrzyniach i walających się po garażu. To nie pierwszy raz, kiedy Robert F. został zatrzymany za taką "kolekcję".
- W czerwcu 2009 r. policjanci znaleźli u niego w domu pistolet PPSz, 158 granatów ręcznych, minę przeciwpiechotną, 2 zapalniki i 3 pociski artyleryjskie. Wtedy Robert F. otrzymał 8 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 4 lata - mówi Anna Kędzierzawska ze stołecznej policji.
Jest też oskarżony o sprzedaż materiałów wybuchowych. Ggrozi mu do 10 lat więzienia.
Warszawa-Rembertów: Wpadł Robert F., kolekcjoner granatów
To mogło zakończyć się naprawdę tragicznie. Robert F. (40 l.) trzymał w swoim domu w Rembertowie około 100 granatów. Mężczyzna wykopywał je z miejsc dawnych bitew. Mało tego! Nie przeszkadzało mu nawet to, że w mieszkaniu bawią się jego dzieci. Policja zatrzymała 40-latka oraz jego kolegę Szymona K. (31 l.) z Białegostoku, który pomagał mu w kolekcjonowaniu arsenału.