Sławomira L. na Wileńskiej kojarzy każdy. Jest znany z tego, że potrafi być nieobliczalny. Nie wiadomo, co i kiedy strzeli mu do głowy. Lepiej schodzić mu z drogi - opowiadają mieszkańcy Pragi. Udało nam się ustalić, że mężczyzna miał już zatargi z prawem. W policyjnych aktach jego nazwisko przewija się w sprawach związanych z narkotykami. W niedzielę potwierdził swoją złą reputację. Ofiarą padła sąsiadka.
Patrz też: Robert A, właściciel psa zabójcy: Skażcie mnie, bo jestem winny śmierci Kubusia
Zachciało mu się palić
W niedzielę pani Katarzyna bawiła się z synkiem Kubą (2 l.) na podwórku. Na rękach trzymała córeczkę Basię (7 mies.). Wtedy przez okno ze swojego mieszkania na parterze wychylił się Sławomir D. - Wykrzykiwał, żebym kupiła mu papierosy. Kiedy odmówiłam, wybiegł przed dom z nożem w ręku i zaczął ciągnąć mnie do swojego mieszkania - opowiada przerażona kobieta.
Kiedy mąż Katarzyny zauważył, co dzieje się na podwórku, popędził na pomoc. Zanim jednak zbiegł po schodach, drzwi do mieszkania szaleńca zamknęły się za jego żoną i dziećmi.
- Wepchnął mnie do łazienki, zamknął drzwi i kazał siedzieć cicho, bo potnie mnie i dzieci - wspomina chwile grozy Katarzyna. - Chciałam dzwonić na policję, ale wyrwał mi telefon i rozbił o podłogę - dodaje.
Strażacy weszli oknem
W tym czasie mąż kobiety zdążył powiadomić policjantów. Ci w asyście straży pożarnej dostali się do mieszkania Sławomira D. przez okno. Mundurowi obezwładnili nożownika i uwolnili zapłakaną matkę z dziećmi. Szaleniec natychmiast trafił na komisariat. Nie został jednak aresztowany na 3 miesiące. Na proces poczeka w domu. Grozi mu do 5 lat więzienia.
Imiona ofiar zostały zmienione