Świadkowie zeznali, że wbrew linii obrony przyjętej przez adwokata Macieja Z., to właśnie on, a nie Zabiega, kierował Ferrari i doprowadził do jego rozbicia. Do wypadku doszło w lipcu 2008 roku. Jadący z prędkością 150 km/h samochód wypadł z jezdni i uderzył w filar wiaduktu na ulicy Puławskiej, po czym stanął w płomieniach.
Na miejscu zginął nasz dziennikarz, Maciej Z. został ciężko ranny i długo był w śpiączcze. Dziś twierdzi, że nie pamięta wypadku. Grozi mu do 8 lat więzienia. Nie był obecny w sądzie. 5 czerwca mają zeznawać kolejni świadkowie.