- Nagle zobaczyłam, że jeden z klientów wchodzi za ladę. Podeszłam i spytałam, w czym mogę pomóc. Wtedy rozegrał się koszmar - opowiada pani Jolanta.
Mężczyzna przyłożył jej nóż do gardła, żądając pieniędzy. Drugi stał na czatach i pilnował wyjścia. - To było straszne! Za nic w świecie nie chciałam, by skradziono mi utarg. Mam szacunek do ciężko zarobionego pieniądza, dlatego postanowiłam walczyć - opowiada pani Jola.
Sklepowa zaczęła krzyczeć i szarpać się z napastnikiem. Widząc, że łatwo się nie podda, bandyci wzięli nogi za pas. Niedługo potem zostali złapani. Mariusz K. (37 l.) oraz Artur Ż. (29 l.) byli pracownikami pobliskiej budowy.
Jeden z nich wyznał, że zaplanował skok na sklep, bo u fryzjera wydał wszystkie pieniądze. - Mężczyźni zostali aresztowani. Za rozbój grozi im do 12 lat więzienia - mówi asp. Monika Brodowska z policji na Pradze-Północ.