Radni Śródmieścia uchwałę o likwidacji podstawówki nr 40 im. Andrzeja Grubby podjęli w wakacje. Wielu rodziców zostało zaskoczonych tą decyzją po powrocie z urlopów. Zaczynają się organizować.
- W naszej szkole żaden uczeń nie jest anonimowy. Są świetni nauczyciele. Mojemu synowi nie przeszkadza nawet, że budzimy go bladym świtem, żeby dojechać z Białołęki do Śródmieścia - tłumaczy Dariusz Matuszewski (34 l.), tata trzecioklasisty.
Patrz też: Urzędnik bogatszy od premiera. Lokalni prezesi zarabiają krocie! Zobacz listę
- Moja córka od pierwszej klasy trenuje tenis stołowy. Nie wiem, czy w innej szkole będzie miała ku temu warunki. W jakim świetle stawia się władza, z jednej strony promując sport w głośnych kampaniach społecznych, a z drugiej zamykając naszą szkołę sportową? - pyta Agnieszka Szulc (35 l.).
180 dzieci i nauczyciele mają się przenieść z Hożej do szkoły przy ul. Sempołowskiej. Na ich miejsce przyjdą licealiści z elitarnego LO im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego, którzy muszą opuścić swoją dotychczasową siedzibę przy Mokotowskiej.
Przeczytaj: Wiceprezydent Warszawy dla SE: stolica ma najlepsze szkoły
Dlaczego jednak przy okazji trzeba likwidować świetną podstawówkę?
- Chodzi do niej sporo osób spoza dzielnicy. A my mamy obowiązek zapewnić miejsca do nauki dzieciom ze Śródmieścia - stwierdza wiceburmistrz Marzena Cendrowska (40 l.).
- To absurd. Mniej liczne klasy są atutem, a nie wadą! To przecież szkoła sportowa, nigdy nie była rejonowa. Trudno z uczniów z kilku ulic Śródmieścia stworzyć 20-osobową klasę tenisa - twierdzą rodzice małych sportowców.
I boją się, że stracą trenerów i nauczycieli. Zamierzają walczyć o szkołę w Radzie Warszawy - to ona ostatecznie zdecyduje. Za dwa tygodnie sprawą ma się zająć komisja edukacji w radzie miasta.
Już raz - ok. 2 lat temu - Śródmieście próbowało zlikwidować szkołę przy Hożej. Wtedy rodzice ją obronili. Czy tym razem również się uda?