Ta historia wydarzyła się w Warszawie. Pani Krystyna (61 l.) potrzebowała 40 tys., by szybko spłacić kredyt w banku, za który ścigał ją już komornik. Zadzwoniła do firmy pożyczkowej, która ogłaszała się w lokalnej gazetce. Przemiły pan Grzegorz wysłuchał pani Krystyny i obiecał, że pomoże. Kilka dni później zaproponował jej kredyt na... 200 tys. zł. Tłumaczył, że jego firma obraca dużo większymi kwotami i tak małą pożyczkę jak jej trzeba sprytnie zapisać, żeby szefowie się nie czepiali. Pani Krystyna dostałaby 40 tys. do ręki, a 160 tys. pojawi się tylko na papierze - na certyfikacie mającym być dowodem, że kwota została spłacona.
- Udawał przejętego moimi problemami, a ja byłam w rozsypce. Uwierzyłam, że trafiłam na uczciwego dobrego człowieka i na wszystko się zgodziłam - opowiada pani Krystyna. Umowa została spisana u znanego notariusza. Zastawem było jej dwupokojowe mieszkanie, które wcześniej zostało wycenione i sfotografowane. - Obiecano mi, że będę płacić 500 zł miesięcznie i że wkrótce dostanę harmonogram spłat - opowiada pani Krystyna. Płaciła więc umówione raty i czekała. Pisma nie dostała, zamiast tego podczas jednej z kolejnych rozmów z panem Grzegorzem usłyszała, że jej miesięczna rata to aż 1873 zł.
Dalszych rozmów nie było. Numer pana Grzegorza przestał odpowiadać, a firma zapadła się pod ziemię. Zamiast tego w jej domu pojawili się panowie zainteresowani kupnem jej mieszkania, które wystawiono do sprzedaży w Internecie. Okazało się bowiem, że firma nie czekała nawet na spłatę zadłużenia i już trzy miesiące po zawarciu umowy z panią Krystyną sprzedała mieszkanie jednej z warszawskich agencji nieruchomości. - O niczym nie wiedzieli. Na szczęście dali mi czas na wyjaśnienie sprawy, ale nie wiem, co będzie - mówi przez łzy. Liczy, że pomoże jej prokuratura lub CBŚ, do którego zwróciła się o pomoc. Tym bardziej że okazuje się, iż może to nie jest jedyne mieszkanie przejęte w ten sposób od zdesperowanych ludzi.
Mec. Paweł Szymanek (38 l.) z Kancelarii Prawnej i Podatkowej:
- Jeśli potrzebujemy pieniędzy, korzystajmy z wyspecjalizowanych, sprawdzonych i doświadczonych instytucji finansowych. Jeśli z jakiegoś powodu chcemy skorzystać z usług innych firm, nie podpisujmy niczego, czego nie rozumiemy. Pokażmy to wcześniej fachowcowi, prawnikowi, albo weźmy go ze sobą na spotkanie z daną instytucją czy firmą pożyczkową. Tak skomplikowanych, złożonych umów, jak w przypadku pani Krystyny, najlepiej po prostu unikać.