W środę 17-latek, który w nocy z poniedziałku na wtorek najpierw ogłuszył, a potem udusił własną matkę, stanął przed prokuratorem. Chłopak nie chciał wcześniej rozmawiać z policjantami, ale mokotowskim śledczym opowiedział wszystko z najdrobniejszymi szczegółami.
Jak ustalił "Super Express", w poniedziałkowy wieczór Łukasz W. wraz z kolegą z osiedla wypił dwa wina. Wrócił do domu po północy, był pijany. Z jego zeznań wynika, że od pewnego czasu planował samobójstwo. Co sprawiło, że 17-nastolatek chciał odebrać sobie życie?
- Złożyły się na to problemy w szkole oraz kłopoty rodzinne - wyjaśnia Paweł Wierzchołowski, szef prokuratury rejonowej na Mokotowie.
- Łukasz nie zdał do drugiej klasy ogólniaka. Dodatkowo jego rodzice ciągle się kłócili, chyba zamierzali się rozstać. Widać było, że od jakiegoś czasu chodzi przybity, jakby już na niczym mu nie zależało - opowiada natomiast sąsiad i znajomy 17-latka z bloku przy ul. Modzelewskiego.
Przed targnięciem się na swoje życie chłopak postanowił jednak najpierw zamordować własną matkę.
Nie chciał, żeby matka cierpiała po jego samobójstwie
- Zeznał, że nie chciał, by jego matka cierpiała po jego samobójstwie - dodaje prok. Wierzchołowski.
Chłopak najpierw uderzył Justynę W. w głowę kilkukilogramowym ciężarkiem zdjętym ze sztangi. Potem ją udusił. Nie próbował jednak popełnić samobójstwa. Około godz. 4.30 rano zgłosił się na policję. - Chłopak usłyszał wczoraj zarzut zabójstwa. Będzie sądzony jak dorosły, ale że nie ukończył jeszcze 18. roku życia, maksymalny wymiar kary, jaka mu grozi, to 25 lat więzienia - tłumaczy prokurator.
17-letni Łukasz W. najbliższe 3 miesiące spędzi w areszcie.