- Od kiedy mąż stracił pracę, nie jesteśmy w stanie opłacać mieszkania. Grozi nam eksmisja do noclegowni, a wtedy córeczkę zabiorą do domu dziecka! - opowiada nam drżącym głosem pani Kasia.
Razem z mężem nie są w stanie pozwolić sobie na własne mieszkanie. Młode małżeństwo mieszka więc u mamy pani Kasi - Barbary Łukasik (52 l.) - w jej 37-metrowym mieszkaniu komunalnym na warszawskiej Pradze. Cała czwórka była w stanie się utrzymać, bo pan Dominik pracował na budowach, a pani Barbara harowała jako sprzątaczka. Wszystko po to, aby zapewnić Sandrze normalny dom.
Jednak rok temu doszło do tragedii. Najpierw pracę straciła pani Barbara - w jej firmę uderzył kryzys i szef oszczędzał, zwalniając pracowników. Następnie pan Dominik miał groźny wypadek samochodowy. Przeżył, ale ze zmasakrowanym kolanem nie był w stanie już dłużej pracować fizycznie. I tak zaczął się horror bezrobocia. Nikt nie chciał zatrudnić 52-letniej sprzątaczki, nawet takiej po technikum ekonomicznym. Nie ma też żadnej pracy dla 28-letniego budowlańca, który przez ból w kolanie nie może dźwigać ciężarów. Rodzina popadła w długi, a pensja, jaką Kasia dostaje za pracę kelnerki, była niewystarczająca. Nieubłaganie zaczęły narastać odsetki za niepłacony czynsz.
W końcu doszło do najgorszego. Sąd uznał, że rodzina ma zostać eksmitowana. Na szczęście zdesperowanym ludziom pomogli działacze z Kancelarii Solidarności Społecznej. Po ich interwencji komornik odroczył eksmisję. Bo rodzina miała wylądować w noclegowni, choć zgodnie z prawem nie można tam wysłać 4-letniego dziecka.
Na razie mają więc dach nad głową. Ale na jak długo? Jeśli nie spłacą zaległego czynszu, w końcu i tak wylądują w przytułku, a malutka Sandra trafi do domu dziecka. - To jakiś koszmar. Jeśli mąż szybko nie znajdzie pracy, stracimy naszą dziewczynkę - rozpacza pani Kasia.
Wszystkich gotowych pomóc tej rodzinie prosimy o kontakt pod numerem 22 515 91 76 lub adresem [email protected] z tytułem "pomoc dla Sandry".
Piotr Ikonowicz (56 l.) z Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej: To nieudolność rządu
- Ci ludzie zawinili tylko tym, że ktoś im mało płacił za ich ciężką pracę. Cała ta sytuacja pokazuje, jak beznadziejny jest w Polsce system opieki nad potrzebującymi. Nikt im nie pomógł, padli wręcz ofiarą nieudolności rządu.