Około godz. 3.30 w nocy z piątku na sobotę Jan K. (56 l.) wraz z kolegą urządził sobie przed blokiem przy ul. Krasiczyńskiej na Bródnie pijacką imprezę. Mężczyźni najpierw opróżnili butelkę wódki, a gdy alkohol się skończył zaczęli się głośno kłócić, a po chwili rzucili się na siebie z pięściami.
Odgłosy bijatyki obudziły Przemysława B. Mężczyzna wybiegł przed budynek, żeby rozdzielić szarpiących się mężczyzn. Kiedy odciągnął jednego z awanturników na bok, drugi z nich, Jan K., pobiegł do swojego mieszkania na parterze i wrócił z długim kuchennym nożem. Z ostrzem w dłoni rzucił się na 33-latka i wbił mu je w brzuch. Mężczyzna upadł na ziemię, łapiąc rękoma za krwawiącą ranę. Zmarł, zanim przyjechała karetka. Zabójca zabarykadował się w swoim mieszkaniu. Jednak policjanci dostali się do lokalu przez okno i dopadli go.
- Funkcjonariusze z Targówka chwilę po zdarzeniu zatrzymali Jana K. w mieszkaniu, które zajmował. 56-latek trafił do policyjnego aresztu. W prokuraturze Jan K. usłyszał zarzut zabójstwa - wyjaśnia sierż. Marta Sulowska z praskiej policji. Jak dowiedział się "Super Express", Jan K. 3 lata temu wyszedł z więzienia, gdzie odsiadywał wyrok za zabójstwo. Grozi mu dożywocie.