Wymyślił, że strażnicy miejscy mają nie zostawiać już za wycieraczkami wezwań do straży za złe parkowanie, ale od razu wlepiać mandaty. Kierowca, który stanie w miejscu niedozwolonym, po powrocie do auta znajdzie wezwanie z informacją o tym, że strażnik sfotografował wykroczenie, a w skrzynce na listy – mandat. Szansy na wytłumaczenie się na komendzie i zakończenia sprawy pouczeniem już zatem nie będzie, nawet jeśli ktoś nie miał na koncie żadnych wykroczeń.
Decyzji komendanta nie można wytłumaczyć niczym. To po prostu zła wola szefa formacji, która ma przecież pomagać obywatelom! Komendant Leszczyński woli po prostu zdzierać z kierowców, by podreperować finanse dotkniętego kryzysem miasta.