Pierwsze kradzieże miały miejsce już w marcu. Wtedy mundurowi zebrali odciski palców z okradzionego przy ul. Szegedyńskiej volkswagena. Porównali znalezione ślady linii papilarnych z policyjną bazą danych i okazało się, że za kradzieżą stoi właśnie Karol Ż.
W jego złapaniu pomogło... szczęście. Podczas kolejnego włamania złodzieja zauważył właściciel okradanego auta. Wtedy zatrzymał go wezwany patrol. Ostatecznie 24-latek usłyszał 8 zarzutów, a policjanci wyliczyli, że narobił szkód za około 12 tys. zł.